poniedziałek, 31 marca 2014

Wisior totemiczny i chrysalis

Dziś przedstawiam wisior powstały bardzo spontanicznie, z wcześniej wykonanego, okrągłego elementu miedzianego, wykonanego w technice wire wrapping i świeżo zakupionych szklanych koralików w kształcie listków. Rozrastał się od kilku dyndających elementów do obfitej kiści. Noszę go ostatnio codziennie :)
Wisior jest wykonany z miedzianego i stalowego drutu, z dodatkiem kulek i fasetowanych kropli labradorytu oraz szklanych, czeskich koralików w kształcie listków. Oksydowany i polerowany. Wymiary to: 8,5 x 2,5 2 cm.



 ... wszystkie labradoryty  mają połysk błękitny, te najbardziej lubię :)





Dodatkowo pokusiłam się o wzięcie udziału w wyzwaniu Suflady: Otwórz Szufladę w marcu- "Motyl"
Muszę przyznać, że bardzo lubię motyle i to w każdej formie ;). Postanowiłam, trochę na przekór, zrobić ozdobę przedstawiającą motyla w fazie "nierozpakowanej" ;). Zrobiłam brelok z modeliny malowanej i lakierowanej, przedstawiający chrysalis (lub inaczej pupę, ale tej nazwy postanowiłam nie używać w tytue posta...), czyli poczwarkę zamkniętą, pięknego wędrownego motyla monarcha (Danaus plexippus) z Ameryki Południowej. Motyle te potrafią  przelecieć 2897 km!
Rozmiary poczwarki to: 4 x 2 x 1,5 cm.
Nie była bym sobą, gdybym nie pokazała Wam tego motyla jako tzw. robala... ;)




... i jeszcze obrazek przedstawiający "narodziny" tego wspaniałego motyla (źródło Wikipedia)

http://en.wikipedia.org/wiki/File:Eclosing_Monarch,_Megan_McCarty118.PNG

Mojego monarcha zgłaszam do wyzwania Szuflady :)

wtorek, 25 marca 2014

Kolczki codzienne

Kilka dni temu mieliśmy prawie letnią pogodę, 22 stopnie C, choć dziś nic z niej nie zostało... Poczułam wtedy potrzebę kolczyków ;) Ale takich co to pasują do sklepu i na plac zabaw... codziennych, prostych i niedużych. Wybór padł na perły, ale nie takie białe i eleganckie tylko inne, niecodzienne... Jakiś czas temu zakupiłam słodkowodne perły hodowlane w kształcie nieco nietypowym, w pięknym, perłowo-fioletowym odcieniu z zielono-niebieskimi refleksami. Połączyłam je z miedzią, stalą i srebrem. Proste i wygodne :)
Rozmiar z biglami to: 6,5 x 1 x 0,5 cm.



sobota, 15 marca 2014

Ćma z żółtym szafirem

Dziś znów zaprezentuję Wam ćmę, tym razem metalową.
Po repusowaniu blachy miedzianej, postanowiłam spróbować pracy z blachą mosiężną. Napoczęłam też kupioną dawno temu paczuszkę ze srebrnym drucikiem, która czekała, aż się odważę go użyć. Ćwiczyłam na tańszej miedzi, i teraz uznałam, że warto spróbować srebra. Okazało się, że srebro łatwiej się kształtuje :), a i mosiądz nie jest wiele twardszy od miedzi, choć za nic nie chciał się zaoksydować. Oprawiłam też piękną, misternie fasetowaną brioletkę naturalnego, indyjskiego, żółtego szafiru, który kiedyś kupiłam sobie w prezencie urodzinowym :))). Szafir jest malutki, ma 6 mm długości, ale całkiem przejrzysty i pięknie mieni się w słońcu...

Wisiorek jest z ręcznie repusowanej blachy mosiężnej, srebrnego drutu próby 999, oraz naturalnego szafiru. Całość została zaoksydowana i wypolerowana. Wymiary: 5,8 x 3,2 x 0, 4 cm.




 ... i jeszcze rzut oka na fazy powstawania :)



niedziela, 9 marca 2014

Łzy Roszpunki

Miałam już odpuścić sobie kolejne wyzwanie i zająć się pracą... ale jakoś nie dałam rady...

Wyzwanie w Kreatywnym Kufrze - Baśnie: Roszpunka, nie przemówiło do mnie w pierwszej chwili. Uznałam, że skoro tak, to popracuję nad czym innym, śmiertelnie poważnym i ważnym życiowo, a biżuterią zajmę się... może za miesiąc. Ale potem powiedziałam sobie, że nie zaszkodzi jak tylko przeczytam tę baśń, no i przeczytałam... I już wiecie, że nie zajęłam się niczym bardzo poważnym :) Kiedy czytałam ostatnie zdania baśni, przypomniałam sobie o dwu kamykach, które kupiłam dawno temu i wiedziałam już, że zrobię kolczyki - Łzy Roszpunki.

... Straciłeś już Roszpunkę, nie ujrzysz jej więcej!” Królewicz wychodził z siebie z bólu i skoczył w rozpaczy z wieży. Uszedł z życiem, lecz ciernie w które wpadł, wykuły mu oczy. Błądził ślepy po lesie, żywił się korzonkami i jagodami. Nie pozostało mu nic jak tylko płacz nad utratą ukochanej kobiety. Wędrował parę lat w nędzy tu i tam, aż wreszcie dotarł do pustelni, gdzie w żalu mieszkała Roszpunka z bliźniętami, które powiła, a był to chłopczyk i dziewczynka. Usłyszał głos i wydał mu się znajomy. Zbliżył się do niego, a gdy był już blisko, rozpoznała go Roszpunka, rzuciła mu się na szyję i zapłakała. Dwie łzy spadły na jego oczy, które zrobiły się przejrzyste i mógł odtąd widzieć jak przedtem. Poprowadził ją do swego królestwa, gdzie przyjęto go z radością i żyli jeszcze długo w szczęściu i radości.
(Tłumaczył Jacek Fijołek)


Chciałam spróbować czegoś nowego, jakiejś techniki w metalu (w ramach odpoczynku od owadów i tekstyliów ;). Kiedyś, raz, spróbowałam repusowania w miedzi i zrobiłam sobie w tym celu narzędzie: zeszlifowałam ostre krawędzie starego, płaskiego śrubokręta. Technika jest bardzo pracochłonna i niewdzięczna... jak się nie ma odpowiedniego warsztatu i narzędzi. Cóż, nie ma się co poddawać z tak błahego powodu ;). Teraz śrubokręt znów poszedł w ruch :).
Kolczyki są wykonane z repusowanej ręcznie i oksydowanej miedzianej blachy, miedzianego drutu i odrobiny srebra. Tytułowe łzy, to fasetowane brioletki przejrzystego kwarcu ze złotym rutylem, przypominającym włosy Roszpunki. Główny motyw, to fragment murowanej wieży z oknem. Bigle są otwarte, zrobiłam je więc w kształcie rybek z długim ogonkiem, żeby ich nie zgubić. Już je nosiłam, są duże jak dla mnie, ale na szczęście nic się nie zaczepia :)
Wymiary z biglami to: 8,5 x 2 x 0,3 cm.






Kolczyki zgłaszam do wyzwania w Kreatywnym Kufsze:
http://kreatywnykufer.blogspot.com/2014/03/wyzwanie-tematyczne-basnie-roszpunka.html